czwartek, 19 stycznia 2012

Lovely Complex

On liczy niewiele więcej wzrostu niż krasnoludek, ona zaś przeciwnie- mierzy prawie tyle, co przeciętny Japończyk. Przez to oboje nie mają szczęścia w miłości i obiecują sobie, że już nigdy się nie zakochają. Ale jak to w filmach bywa, kiedy ona spotyka jego, coś zaczyna iskrzyć, dawne przysięgi idą do kosza i nawet różnica wzrostu przestaje przeszkadzać. W końcu miłość nie zna przeszkód, prawda?


Typ: Film
Czas trwania: 99 min.
Gatunek: romans, komedia, szkoła
Kraj: Japonia
Rok: 2006
Reżyseria: Kitaji Ishikawa
Scenariusz: Osamu Suzuki
 Obsada: Ema Fujisawa, Teppei Koike, Shosuke Tanihara, Risa Kudo,
Yusuke Yamazaki, Hiro Mizushima.


Risa Koizumi ( Ema Fujisawa) odkąd pamięta, ma jeden problem- mierząc aż 170 cm i wciąż rosnąc, zwykle wszędzie była najwyższa. Co gorsza, obiekty jej westchnień zwykle mierzyli mniej od niej, stąd wszystkie jej wyznania miłosne zawsze były odrzucone. Bo który chłopak chciałby mieć wyższą od siebie dziewczynę?  Z kolei, Otani Atsushi (Teppei Koike) ma kontrastyczny problem- urósł zaledwie na 159 cm. I ku swojemu nieszczęściu, wybranki jego serca zawsze były wyższe, stąd wciąż ponosił sromotne klęski.  Los chciał tak, że Koizumi i Atsushi trafiają do jednej szkoły i tak zaczyna się ich znajomość. Szybko wychodzi, że poza uczuleniem na punkcie swojego wzrostu, łączy ich wiele wspólnych pasji, jak chociażby miłość do Umibozu, czasem nawet zdarza się mówić jednocześnie to samo. Ich przyjaciele oczywiście szybko dostrzegają tą kompatybilność charakterów, jednak All Hanshin Kyojin, jak zostali okrzyknięci Risa i Otani, nie chcą o tym słyszeć. Mija kilka pór roku, przyjaźń ciągle trwa, ale po jakimś czasie, Koizumi zaczyna sobie uświadamiać, że po raz kolejny  zaczyna coś czuć do osoby znacznie niższej od siebie- w tym przypadku, Otaniego. Czy tylko aby na pewno przyjaciel podziela jej uczucia?
Główna bohaterka, będąc szczerym, to takie nieco nierozgarnięte dziewczę, żywcem wyciągnięte z poradnika „Jak stworzyć schematyczne shoujo”. Koniecznie nieszczęśliwie zakochana w chłopaku, który teoretycznie nie powinien wcale zostać obiektem jej westchnień, przez co w efekcie przez większość filmu, tylko wzdycha i robi do niego maślane oczy, czego on zgodnie ze schematem nie dostrzega, dopóki nie wykrzyczy mu się tego w twarz. Risa oczywiście ma podporę w swoich przyjaciółkach- bardziej rozgarniętej i wygadanej, Nobuko ( Nami Tamaki) i nieśmiałej okularnicy, Chicharu  ( Risa Kudou).

Charakterystyczne dla „Lovely Complex” jest to, że posiada mnóstwo typowego dla mang i anime, kiczowatego humoru. O ile, w anime dziwne miny, latające chmurki, czy napisy skaczące po ekranie, nie dziwią i mogą nawet śmieszyć, to w filmie wygląda to nienaturalnie i może razić, zwłaszcza dla kogoś nie zaznajomionego wcześniej z czymś takim. Oczywiście było to, że niemożliwe jest wręcz, by wizualnie otrzymać wspomnianą różnicę wzrostu między bohaterami- nawet jeśli znajdzie się tak niskiego Japończyka, to z kolei znalezienie w kraju Kwitnącej Wiśni tak wysokiej dziewczyny,praktycznie graniczy z cudem. Tak naprawdę, między odtwórcami głównych ról-Koike i Fujisawą jest tylko jeden centymetr różnicy i  nawet jeśli Ema przez cały czas nosi nienaturalnie wysoko upięte włosy i buty na wysokich obcasach, gołym okiem widać, że nie ma praktycznie żadnej różnicy wzrostu pomiędzy nimi. A zwłaszcza,kiedy kamera najeżdża na nich, gdy stoją idą ramię w ramię. I wtedy całe to zamieszanie z tym wzrostem, wydaje się być idiotyczne.

Samo rozciągnięcie akcji w czasie wydaje się nieprzemyślane do końca i tak naprawdę mało potrzebne. Otrzymujemy praktycznie trzy licealne lata Risy, Otaniego i spółki, ale tak naprawdę odnosi się wrażenie, że  w ciągu całego filmu, minął zaledwie może tydzień. Wiadomo, że ludzie zmieniają się na przestrzeni lat, tutaj bohaterowie wizualne nie ulegają żadnej przemianie, równie dobrze można by było całość zamknąć w znacznie krótszym czasie, bo i akcji tyle, że nawet miesiąc to za dużo. Zupełnie niepotrzebnym dla mnie zabiegiem było to, że narrator czytał po… angielsku. Kto ma wiedzieć ten wie, jak Azjaci kaleczą ten język- w większości przypadków, oni nie mówią, tylko bełkoczą. Chociaż szło zrozumieć, co mówił Maitake Kunimi, któremu przypadła ta rola, dla mnie ten tekst również dobrze mógł być po japońsku, nie było potrzeby udziwniania filmu jeszcze bardziej.

Ema Fujisawa najprawdopodobniej bardzo chciała się upodobnić do swojego rysunkowego pierwowzoru, więc pewnie dlatego wyczyniała ze swoją twarzą przedziwne rzeczy. Ale o dziwo, dzięki temu, świetnie wpasowuje się to w kanwy tej mangowej otoczki w filmie i chociaż specjalnie dobrą aktorką nie jest, w czasie seansu to raczej nie przeszkadza.  Teppei Koike chociaż był bardziej słodki, niż przekonujący, ale dawał sobie radę. Cieszyła mnie tutaj obecność Hiro Mizushimy (Tokyo Dogs, Beck), jednak jego rola dostającego krwotoku z nosa z powodu zbereźnych myśli, Ryouji’ego jest tak mała, że praktycznie się go tam nie dostrzega. Nawet Shousuke Tanihara i jego „Yoroshi Queen!”, było średnie, ale jednak wciąż nie irytujące.

Chociaż Lovely Complex zawiera mnóstwo frazesów typowych dla mang shoujo ( w końcu na podstawie takowej został ozrealizowano), w odbiorze nie jest takie złe. To nic innego, jak taka typowa, lekka komedia, w której nie warto się doszukiwać logiki, zaś spokojnie można się podczas seansu oddać myśleniu co się ma się na obiad, a i tak się zrozumie fabułę. Film idealny na spotkanie z przyjaciółmi, by obejrzeć, pośmiać się kilka razy, a potem żyć dalej.

Moja ocena 5/10
ZWIASTUN
:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz