Nowa szkoła, to niezwykle ważny etap w życiu młodego człowieka. Nowe znajomości, przyjaźnie, a czasem nawet i pierwsza miłość. Właśnie coś takiego spotyka główną bohaterkę, która zakochuje się ze wzajemnością w najpopularniejszym chłopaku w klasie. A potem… rozchodzą się, schodzą, rozchodzą, schodzą, rozchodzą… A mówiłam już coś o tym, że się ciągle rozchodzą i schodzą?
Typ: Anime
Ilość odcinków: 26
Czas trwania: ok. 25 min
Gatunek: melodramat, romans, szkoła, okruchy życia
Rok: 2006
Kraj: Japonia
Reżyseria: Daichi Akitarou
Scenariusz: Ikeda Mamiko
Seiyu: Yazaki Hiroshi, Sasaki Nozomi,
Kawabuko Takuji, Nakayama Erika i inni.
Studio: ArtLand
Takahashi Nanani rozpoczyna naukę w liceum. Poznaje tam niesamowicie popularnego Yano Motoharu, wiecznie otoczonego wianuszkiem kolegów. Z powodu jego uszczypliwości, początkowo nie przypada jej ani trochę do gustu. Jak to jednak bywa, im więcej czasu ze sobą spędzają, lepiej się poznają, tym bardziej się do siebie zbliżają, a ostatecznie zostają parą. Ale za chłopakiem ciągnie się niezbyt przyjemna przeszłość i jak się szybko okazuje, zamieszana jest w to ich koleżanka z klasy i jednocześnie siostra byłej dziewczyny Yano- Yuri Yamamoto. Również jego najlepszy przyjaciel, Takeuchi zaczyna czuć do Nanami coś więcej aniżeli wyłącznie przyjaźń. To wszystko stopniowo wywraca do góry nogami całe życie głównych bohaterów.
Gdy brałam się za oglądanie tej serii, kierowałam się głównie tym, że wiele osób uważa Bokura Ga Ita, uważa to za prawdziwy ewenement w gatunku shoujo, a ja znudzona oglądaniem podobnych serii, zrobionych jak od jednej kalki, pomyślałam sobie, czemu nie. Ale, albo jestem kompletnie ślepa i nie mogłam tej innowacji dostrzec, albo po prostu oglądałam jakieś inne Bokura Ga Ita. Jak dla mnie, to było zwykle, oklepane shoujo, na dodatek oparte na starych, utartych schematach; główna bohaterka, jako szara myszka, pozbawiona mózgownicy, przebojowy główny bohater z bolesną przeszłością i najlepszy przyjaciel, obowiązkowo zakochany w jego dziewczynie. Przy bohaterach już będąc, mówiąc wprost- Nanami jest tak infantylna, że w kościach strzela. Zupełnie nie potrafiłam zrozumieć jej toku myślenia i dlatego nie dziwiło mnie to, że Yano sam się gubił i biedny nie wiedział, jak ma w końcu postępować. Coś zrobił- źle, nic nie zrobił- też źle. To ciągłe obrażanie się, robienie wyrzutów o byle pstro, coś w stylu, że najpierw na niego krzyczy, nie odbiera telefonów, a potem przez kilka odcinków z rzędu płacze, że Yano przestał dzwonić.
I jak tu nie sfiksować? Owszem, na początku można to zrzucić na karby jej dość młodego wieku i faktu , że to był jej pierwszy chłopak, ale z drugiej strony, pod koniec serii, ma już prawie osiemnaście lat, a jej dziecinne zachowanie w ogóle się nie zmienia. Ale z drugiej strony i Yano nie był bez winy. Powiedziałabym, że o taki zapatrzony w siebie buc, który myśli, że wszystko kręci się wyłącznie koło niego. Może i to było spowodowane piętnem z przyszłości, ale ja to już dawno bym takiego gościa na cztery wiatry posłała. Tak naprawdę, jedyną postacią, która zaskarbiła sobie trochę mojej sympatii był Takeuchi. Pomimo tego, że był zakochany w Takahashi, nie pakował się na siłę z butami w jej życie, ale był dla niej oparciem w trudnych chwilach. Nie próbował również w podły sposób rozwalić jej związku z Yano, wiedząc, że skrzywdzi tylko tym ją samą oraz swojego najlepszego przyjaciela. Pomijając tę trójką, dłuższą chwilę zaskarbiła sobie jeszcze jedynie Yuri, więc jak się nie polubi głównych bohaterów, to oglądanie tej serii może stać się prawdziwą męczarnią, bo nawet nie ma specjalnie jak skupić swojej uwagi na kimś innym.
Pierwszą poważną wadą Bokura Ga ita, jest zbyt duża ilość odcinków, bo akcji w nich jest tyle, że spokojnie można by to można było zmieścić w o połowę mniejszej liczbie. W efekcie, większość epizodów opiera się na schemacie ciągłego roztrząsania tego, co już się wydarzyło i emocjonalnych wywodów głównej bohaterki. Przyznam, że chociaż najbardziej rajcują mnie pościgi, wybuchy, zagadki, tajemnice, ale czasem naprawdę lubię sobie obejrzeć takie nieśpieszne, refleksyjne serie, ale błagam, no ile można? Doprawdy, ja jeszcze nie mam takiej sklerozy, by trzeba było mi przypominać co chwila, co wydarzyło się trzy odcinki temu, dziesięć minut temu i trzy sekundy temu. To jest tak trochę, jak z Modą na Sukces, gdzie można pominąć ze sto odcinków, a i tak się będzie wiedziało, o co się rozchodzi, bo nic ciekawego się w międzyczasie nie wydarzy. Jak bym wcześniej wiedziała, że tak będzie, to bez wyrzutów sumienia przeskoczyła z kilka odcinków, a tak to…
Drugą poważną wadą jest grafika. Już na pierwszy rzut oka widać, jak zapewnie niski budżet miała ta seria. Ale pomijając już braki w tłach, które były zastępowane latającymi bąbelkami, najbardziej irytujące jest to, że momentami bohaterom znika… jedno oko! Nie wiem, czy powodem tego były cięcia w budżecie [ ale czy domalowanie drugiego oka jest tak bardzo drogie?], czy narzucony z góry, zamysł artystyczny, ale momentami wygląda to naprawdę makabrycznie. Czasem wręcz postaci wyglądają jak stado cyklopów, a ponoć w gatunku nie występuje takie pojęcie, jak fantastyka. Ale pomimo złej grafiki, ceni się to, że bohaterowie mają naprawdę różnorodne ubrania i nie chodzą ciągle w tym samym, ba- Nanami na dodatek często zmienia fryzury. A szczególne w ostatnich odcinkach, w retrospekcjach widać, że również rysy bohaterów zmieniały się na przełomie tych trzech lat, w których zamknięta jest akcja. Mimo to, Bokura Ga ita broni chyba jedynie tylko muzyczna oprawa. Melancholijne ballady wykonywane przez trzy wokalistki- Mi, Sasaki Nozomi i Katou Idziumi. Tej ostatniej, szczególnie wpadła mi w ucho piosenka Kotoba oraz utwór wykonywany przez Sasaki- Merry go round.
Tę serię oglądałam naprawdę z wielkim trudem i w efekcie trawiłam ją coś ponad cztery miesiące. Potem trzymało mnie już jedynie to, że dniach ma wyjść wersja live action, którą chcę obejrzeć ze względu na pewnych aktorów, a przed tych przydałoby się mieć jakieś pojęcie o pierwowzorze. Jeśli chcemy się już na siłę doszukiwać jakiś innowacji, na pewno jest nią zakończenie. Często jest tak, że kiedy anime powstaje na podstawie wciąż wychodzącej mandze, twórcy sami wymyślają swoje zakończenie, które często woła o pomstę do nieba. W tym przypadku, anime ślepo podąża za pierwowzorem i nie kończy się, jak podobne serie tego gatunku. Tak już podsumowując, w przypadku tej serii, radziłabym się nie kierować moją czysto subiektywną opinią na temat Bokura Ga Ita. Bo wiem, że jest sporo osób, które są wręcz zachwycone tym anime i pewnie wśród was znajdzie się nie jedna taka osoba. A to, że mnie zawarta tam dramaturgia nie wzruszyła ani trochę i prawie zaziewałam się na śmierć, jest tylko kwestią mojego być może spaczonego gustu. Polecam więc wypróbować to na własnej skórze, a nóż, okaże się, że właśnie dla was Bokura Ga ita będzie jednym z tych poruszających serce, romansów.
Moja ocena: 4+/10
Nie, nie, nie. XD nie mam siły na kolejne dłuuugie romansidło, w którym para przeżywa w koło Macieja to samo.
OdpowiedzUsuń~*~
Dokładnie! Typowe shojo, z tego co piszesz. Kurczę, ile już takich serii wyszło? Co chwilę można się na takie nadziać. Chociaż! Wiesz, są wyjątki, ale tak liche lub anime, w których zmieniono tylko fakt bolesnej przeszłości i zamiast uszczypliwego kolesia jest super-miły kolo z uśmieszkiem na twarzy. xD
~*~
Retrospekcje sprzed kilku minut, um. skąd ja to znam. A tak! Naruto.
oglądam na 3 z kumpelą przez gadu i zaczynamy już żartować, że się nie przyjrzałyśmy. Przecież tam dosłownie 6 razy pokazują jedną scenę! Okropne to jest.
~*~
Numer ze znikającym okiem również niedawno widziałam w Kimi ni Todoke, co zupełnie zniszczyło moje wrażenia estetyczne [ chociaż kreska piękna. *O* ].
~*~
Z całą pewnością nie zapowiada się na to, że szybko to zobaczę. xD
Ja po Bokura Ga Ita też już nie mam siły na oglądanie kolejnego rozlazłego romansu. Teraz dla odmiany wzięłam się za coś bardziej energicznego. Trzeba się trochę odstresować.
UsuńMnie już shoujo strasznie męczy. No właśnie, ileż można produkować tego typu serii? Gdzie jedna od drugiej praktycznie niczym się nie różni. Czasem ratuje to jeszcze, jak chociaż jest śmieszne, ale akurat nie w przypadku Bokura Ga Ita. Oh, już sama nie wiem, co jest gorsze- taki uszczypliwy koleś, czy z kolei taki milutki i mdły.
Te retrospekcje strasznie mnie denerwują. I co gorsze, w dramach też lubią to praktykować. Aż człowieka cholera bierze...
Ja akurat nie miałam przyjemności jeszcze oglądać Kimi ni Todoke i raczej nie mam na to na razie ochoty.
O lol... ja chyba też podziękuję za to anime xD Poza tym od anmie teraz trzymam się z daleka odkąd poznałam takie coś fajnego, jak DRAMA :D. Mnie anime do siebie zraża właśnie przez ta ilość odcinków, w których serio nic a nic się nie dzieje i na kiego grzyba taki odcinek był stworzony? Co do tego, jak przeczytałam u ciebie o grafice to, aż mnie wcięło. Jeżeli jest dziadowa to ja tym bardziej mówię 'nie' ^-^. No i jeżeli zmieniają ciuchy, fryzury to chwała im chociaż za to xD. No i jak zobaczyłam 4+/10 twoją ocenę to spadłam z krzesła :P.
OdpowiedzUsuńJa to anime przestałam oglądać, jeszcze zanim dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak drama, bo przez jakiś czas miałam fazę na amerykańskie seriale i wtedy anime poszły w odstawkę. Teraz również są gdzieś na dalszym planie, bo jednak bardziej wolę oglądać dramy, ale od czasu do czasu staram się obejrzeć i jakieś anime- na szczęście jest sporo wartościowszych serii, aniżeli Bokura Ga Ita.
UsuńNo ja właśnie też nie wiem po co się tworzy takie serie. No chyba, żeby się lepiej zasypiało w czasie seansu.
Znika jedno oko? hahhah dobre ; )
OdpowiedzUsuńJeszcze nie widziałam, ale po twojej ocenie hmm... odłożę je na później.
Noo i to jest po prostu makabryczne.
UsuńI dobra decyzja, lepiej sobie obejrzeć coś innego;)
Kiedy obejrzałam to anime miałam gdzieś pewnie z 16 lat i takie shoujo romanse jeszcze na mnie całkiem mocno oddziaływały . Twoja recenzja sporo mi przypomniała (ahhh te cyklopy ! ) i doskonale kojarzę główną bohaterkę -koszmarny, anemiczny typ.Zresztą w ogóle cała ta seria była anemiczna,ciągnęło się to wszystko,problemy narastały...W życiu bym nie obejrzała czegoś takiego ponownie( pomijając już to,że od paru lat w ogóle anime nie oglądam). Co do filmu - czyżby w obsadzie był Ikuto Toma ? Uwielbiam gościa,ale trochę nie rozumiem czego znowu wziął taką nijaką rolę,przecież dopiero co zagrał w dosyć podobnym Hanamizuki. Ja to bym wolała obejrzeć jakiś dziki seks z jego udziałem,a nie kolejny mdły romans :D
OdpowiedzUsuńJa też już chyba wyrosłam z takich ckliwych romansów, bo jakoś ani trochę mnie nie ruszają, a inni wychwalają tę serię pod niebiosa. A na dodatek cyklopy wywołujące traumę psychiczną, uh. Na pewno nie chcę już nigdy wracać do tego anime, już chyba bardziej zajmujące będzie gapienie się w ścianę.
UsuńDokładnie chodzi o Ikutę Tomę. Ja również bardzo go uwielbiam, przynajmniej na tyle, by zmęczyć z nim wersję live action. Zwłaszcza, że do tej pory widziałam go praktycznie tylko w rolach komediowych. Ale nie miałabym nic przeciwko, żeby odegrał jakiś dziki seksxD
Zawsze jak czytam ten tytuł, to wydaje mi się, że brzmi: Bokura ga itai! :-D
OdpowiedzUsuńMoże to taki image z tym znikającym okiem? Teraz mamy modę na mięsnego jeża, a potem wszyscy zostaną cyklopami ^^
OdpowiedzUsuńAnime na pewno nie tknę, romanse to nie moja bajka - a tym bardziej takie nudne, płytkie i przewidywalne -.- Mam nadzieję, że następnym razem pojawi się recenzja czegoś w moim guście - ciekawego, energicznego i takiego o :D
Kto wiexD Albo po prostu masowe cięcia budżetu.
UsuńO jeju, nie ma dnia, bym nie słyszała, jak ktoś śpiewa "Mięsny jeż, mięsny jeż, ty go zjesz, ty go zjesz". Doprawdy, ten kto to coś wymyślał, chyba powinien zmienić dilera.
Ja również nie przepadam za romansidłami, ale czasem zdarzają się prawdziwe perełki z ciekawym podejściem do tematu.
Masz bardzo ciekawego bloga. Z chęcią będę go odwiedzać, więc obserwuję. Niestety jestem w klasie maturalnej i im bliżej maja, tym mniej mam czasu na oglądanie dram/anime, ale odbiję to sobie w wakacje (dość długie w tym roku, bo 4-miesięczne). Dziękuje za komentarz u mnie, zapraszam ponownie na www.chiara288.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo za dodanie do obserwowanych.
UsuńI rozumiem doskonale. Ja chociaż mam jeszcze dwa lata do matury, to wiem jak to jest mieć nawał nauki, który nie pozwala na oglądanie.
Tia… obejrzałam ostatnio kilka anime, ale jakoś twój opis mnie nie zachęcił. Spotkałam kilka fajnych anime np. Naughty Kiss (nie pamiętam japońskiej nazwy). Osobiście wolę dramę niż anime, ale czasem coś fajnego się znajdzie.
OdpowiedzUsuńJa również aktualnie bardziej wolę dramy, ale jak jest jakieś dobre anime, to nie pogardzę. Chociaż ostatnio ciężko mi na takie natrafić.
UsuńWłaściwie to nigdy nie lubiłam takiego typu anime i chyba nigdy nie polubię. Nie będę jak na razie brała się za żadną serię, która liczy 30+ odcinków (chociaż nie wiem ile ta ma, ale napisałaś, że anime jest długie, to zgaduje).
OdpowiedzUsuńCzekam na nową recenzje,
Ayako [o-anime-i-mandze]
Bokura Ga Ita ma 26 odcinków. Co w tym przypadku ciągnie się tak, jakby anime miało ich ze sto O.O Po prostu akcja za wolno się toczy, równie dobrze by można było to zmieścić w mniejszej liczbie.
UsuńJa również nie przepadam za tym gatunkiem, ale czasem zdarza się coś wartościowego.
Nie dałam rady obejrzeć tej serii przez grafikę (jedno oko naprawdę było irytujące) i przez "rozlazłość" fabuły(?).
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, ja sama ledwo to zmęczyłam i naprawdę sporo czasu mi to zajęło.
UsuńU mnie nowa notka, zapraszam xD
OdpowiedzUsuńI własnie dlatego stronię od romansideł. Nie wszystkie są złe, ale takie... ja podziękuję. Jeszcze żadna recenzja nie ukazała tego anime w na tyle dobrym świetle, żeby się nim zainteresować. Nie lubię infantylnych, dramatyzujących bohaterek. To one sprawiają, że mam dość shoujo. Wolę coś jakby... bardziej realistycznego? Co umiejętnie gra na emocjach.
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam zbytnio za romansidłami, ale naprawdę ciężko jest znaleźć coś, co nie posiada tego wątku. Ale jak już mam oglądać, to jednak wolę te skierowane do starszej widowni, aniżeli do młodzieży, bo te zazwyczaj są tak infantylne, że głowa boli. Bolesne jest to, że praktycznie każde shoujo jest zrobione na podobny schemat.
UsuńCzemu za każdym razem, kiedy widzę coś na pierwszy rzut oka interesującego, Ty rozwiewasz moje nadzieje? Czeeeeemu?
OdpowiedzUsuńA tak poważnie, to obrazek wydał mi się całkiem ładny, wiesz, kreska nie porażała cudownością, ale mogło się okazać, że to ciekawy temat, wiesz, coś unikatowego, z podłożem psychologicznym, może opowieść "w drodze"? Uwielbiam coś takiego, szczególnie USA, lata 50-60, pustynne obszary, preria, pokolenie beatników, skromne nuty wygrywane na gitarach, historia pełna emocji... I pomyśleć, że tym jednym screenem na początku notki skłoniłaś mnie do marzeń o tym, że to anime mogło okazać się czymś niesamowitym, jeśli chodzi o filmowy biznes Azji. Mistake. Big Mistake. Cho-le-ra. Współczuję, że natrafiasz tylko na takie miernoty, ale tak szczerze, to ja lubię anime i lubię romansidła, znaczy się raz na 3-4 miesiące dam radę obejrzeć, byle miało wątek psychologiczny, jakąś aurę tajemnicy, czy no nie wiem, humor? I widzę, że na to samo liczyłaś. Motto na kolejny miesiąc: "Bywa". (Powtarza je już za mną cała klasa - no bo naprawdę... ekhm... pała z matmy? Byyywa).
Znikające oko. Znikające oko. Znikające oko... Wiesz, może to taki eksperyment na widzach, żeby sprawdzić, czy uważnie oglądają anime?
A może miało to dodać makabryzmu historii, wiesz, czy można zakochać się w człowieku ze znikającym okiem? Coś takiego chyba było w "Dragon Ball", ale oni na niski budżet narzekać nie mogli.
Najpopularniejszy chłopak, przystojny, życzliwy, zakochuje się w skromnej dziewczynce? Żal mi tego chłopaka, no bo dziewczyna to istna hipokrytka. Swoją drogą, to ciekawa jestem, jak ja bym się w jej sytuacji zachowała...
Mam nadzieję, że kiedyś pojawi się anime czy drama, która będzie właśnie pasowała pod mój i Twój gust. Film kręcą, powiadasz? Cóż, mam nadzieję, że dasz radę. W końcu jest super-extra-hero-recenzantką, wierzę w Ciebie:P
Serdecznie życzenia, obyś pisała coraz lepiej, więcej i o tym, co Cię ciekawi - żeby tematów nigdy Ci nie brakowało, abyś mogła poznawać coraz więcej z kultury azjatyckiej, byś mogła wgłębić się w ten dojrzalszy, bardziej urozmaicony świat anime i dram - tego Ci życzę!
Pozdrawiam serdecznie i strasznie przepraszam za moją częstotliwość, jeśli chodzi o komentarze oraz pogaduchy na GG - Herma.
P.S. Skasuj kod, please.
Czemu aż tak niska ocena??? Może i nie jest to najlepsze anime jakie widziałam (preferuję te ,,o czymś"), ale jako shoujo wypada całkiem dobrze. Oglądałam je już dobre kilka lat temu, ale wciąż pamiętam, że historia wciągnęła mnie, ale przede wszystkim przez wzgląd na postacie drugoplanowe, ponieważ główne pary w shoujo rzadko kiedy jestem w stanie polubić. Zgadzam się co do grafiki, bo była słaba, choć ma swój urok. Anime w swoim gatunku bardzo mi się podobało i nawet sięgnęłam po mangę, ale sama nie wiem czy jest skończona, bo ostatni rozdział, który czytałam był jakiś niedopowiedziany. Swoją drogą może patrzę na Bokura ga Ita łaskawym okiem właśnie przez wzgląd na mangę? Tam to dzieje się o wiele, wiele więcej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA ja jakoś nie mogłam się przekonać do tej historii^^ Może dlatego, że była po prostu zbyt długa i rozlazła. Jakby wyciął połowę smęcenia głównej bohaterki, to myślę, że wtedy było by dobrze.
UsuńNajwyraźniej moja dusza romantyczki gdzieś uciekła, że nie mogłam wczuć się w Bokura ga Ita. Albo po prostu jestem taka czepliwa, bo nie lubię shoujo.
Czekam teraz na film, jestem ciekawa jak tam sobie poradzili.
Lubię tą serie chociaż wolę mangę od anime ^^. Fajna historia, romansik - to co lubię :D
OdpowiedzUsuńMnie sie bardzo podobało i lubie do tego wracać ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że najpierw obejrzałam, później przeczytałam Twoją spoilero-recenzję. Mi się anime podobało, soundtrack również - pomijając opening. :)
OdpowiedzUsuń