Typ:Anime
Ilość odcinków: 11
Czas trwania: ok. 25 min
Gatunek: obyczajowy
Rok: 2011
Kraj: Japonia
Reżyseria: Kanta Kamei
Seiyu: Ayu Matsuura, Hiroshi Tsuchida, Sayaka Ohara,
Noa Sakai i inni.
Daikichi Kawachii [Hiroshi Tsuchida] to trzydziestoletni kawaler, którego życie obraca się głównie wokół pracy i wypadów na piwko ze znajomymi. Wszystko się jednak zmienia, gdy nagle umiera jego dziadek. Okazuje się bowiem, że poczciwy, starszy pan pozostawił po sobie…. Sześcioletnią córkę, Rin [Ayu Matsuura]. Jako, że nikt wcześniej o jej istnieniu nie widział, członkowie rodziny są nie tyle co zniesmaczeni, ale i również kompletnie nie wiedzą, co z tym fantem uczynić. Bo,jakoś nikt specjalnie nie pali się do opieki nad małą, a po matce ani widu, ani słychu. I właśnie wtedy na scenę wkracza Daikichi, który poruszony znieczulicą dorosłych i tchnięty nagłym poczuciem obowiązku, postanawia przygarnąć dziewczynkę do siebie. Szybko jednak się okazuje, że na samych dobrych zamiarach się kończy, bo w końcu małe dziecko to nie kwiatek w doniczce,którego trzeba tylko podlewać i wystawiać na słońce.
Już podczas oglądania pierwszego odcinka z ekranu aż bije na kilometr wszechobecny optymizm. Zupełnie jakby seria z całej siły chciała krzyczeć „Patrz, jakie przyjemne jest wychowywanie dziecka!”. A wszystko to za sprawą małej Rin. Szkoda tylko, że główna dziecięca bohaterka jest tak bardzo fantastyczna, że aż nierealna. Boczy widział ktoś kiedyś małe dziecko, które nigdy nie płacze, nie grymasi, na nic się nie uskarża, biegnie z radością do szkoły i nie używa słów „nie chcę”?Chyba raczej nie. Każdy, kto ma młodsze rodzeństwo bądź kuzynostwo, wie że takie małe dziecko to nie przelewki, a jak się nauczy się gadać i chodzić, to już w ogóle zaczyna się z tego robić wyższa szkoła jazdy. Tymczasem Rin zachowuje się momentami bardziej jak robot, aniżeli realne dziecko. Śliczna,spokojna, utalentowana, lubi gotować i sprzątać. Czy tylko mi się wydaje, że coś jest tutaj nie halo? No właśnie…
Sam Daikichi to również facet jak z gwiazdki ściągnięty. Nie dość, że podjął się samowolnie opieki nad dzieckiem, o którego jeszcze godzinę wcześniej istnieniu nawet nie wiedział, to jeszcze całkowicie podporządkował jemu swoje dotychczasowe życie. Skończył z wypadami na piwko, na własną prośbę został nawet zdegradowany do niższego stanowiska,byle tylko móc jak najszybciej wracać do domu. Do tego w każdej chwili tak stoicko opanowany, że pewnie niejeden rodzic mu tej cierpliwości pozazdrościł. Na dodatek miły i przyjazny dosłownie dla każdego. Już dużo lepiej prezentuje się drugi samotny rodzic- Yukari [ Sayaka Ohara], wychowująca również sześciolatka- Koukiego [ Noa Sakai], ponieważ chłopiec nie jest już takim przerysowanym obrazem perfekcyjnego dziecka. Nadpobudliwy, niegrzeczny, wszystko robi na opak tego, co się do niego mówi. Widać nawet, że Yukari już nie jest tak kolorowo z jego wychowaniem jak w przypadku Daikiego. Szkoda tylko, że w sumie ta dwójkastanowi bardziej rolę ogólnikowego tła. Ogólnie podsumowując, jacy by sięrodzice nie pojawili, wszyscy są jak najlepsi w swej roli. Pełni wyrozumiałości i empatii, gotowi poświęcić dla swoich pociech dosłownie wszystko. Jeśli ktoś oczekuje jakiegoś klapsa albo chociaż podniesionego głosu, gorzko się przeliczy. Wszystkie postaci są tak pozytywne, że aż nie w sposób ich nie lubić. Nawet biologiczną matkę Rin- Masako [Maaya Sakamoto] da się strawić. Chociaż ja osobiście nie potrafię zrozumieć, jak można tak zlewać na własne dziecko. No ale cóż, do roli rodzica jak się okazuje, nie każdy pasuje.
Anime porusza wiele problemów związanych z samotnym wychowywaniem małego dziecka, jednak i w tym przypadku sposób ich przedstawienia, sprawia jeszcze bardziej, że realizm chowa się w lesie i zawstydzony nie chce wyjść. Ponieważ szybko się okazuje, że sprawę nocnego moczenia można rozwiązać w trzy minuty, wysoką gorączkę pokonać kilkoma łyżkami ryżu na mleku i kto by się w tym wszystkim przejmował takimi rzeczami, jak wypadające mleczaki, skoro co drugie przedszkole w dzielnicy czeka aż właśnie do niego przyprowadzisz swoje dziecko, nawet jeśli to jestśrodek roku szkolnego. Z drugiej strony, nie ma co się dziwić, skoro wychowywane dziecko, to chodzący ideał…
Grafika to tak naprawdę nic specjalnego. Pastelowe kolory i artystyczne rozmycia na początku każdego odcinka prezentują się przyjemnie dla oka, ale bez wielkich zachwytów.Pogratulować można twórcom za to, że bohaterowie mają pełną szafę ubrań i nie biegają przez jedenaście odcinków w jednych spodniach, a jednocześnie zganić za niedopracowanie animacji, przez co postaci kulały i boleśnie to kuło w oczy. Ja ogólnie jestem pełna podziwu dla Daikichiego, że potrafił cały czas chodzić ze zgiętymi kolanami, bo ja raczej bym tak nie dała rady. Soundtrack jest naprawdę skromny; ja osobiście na chwilę po seansie jestem w stanie przypomnieć sobie dwie piosenki; zaczynającą i kończącą każdy odcinek. O ile, pochodzące z endindu High, high, high, wykonywane przez Kasarinchu nawet mi się spodobało, to openingowa piosenka- Sweet Drops autorstwa PUFFY kompletnie mnie nie porwała i skrzętnie była przeze mnie przewijana we wszystkich odcinkach. Wizualnie opening i ending prezentują się całkiem dobrze-przedstawienie ich w postaci rysunków wyciągniętych spod ręki przedszkolaka było trafionym pomysłem. Z seiyu również jestem zadowolona; nie miało by jednak większego sensu wypisanie tutaj, kto komu głos podkładał, bo również nie ma w tym przypadku zbytnio czego oceniać. Jedynie, jako ciekawostkę mogę podać, że glosy pod najmłodszych bohaterów podkładały prawdziwe dzieci.
Usagi Drop jest jak średnia komedia, albo mdły melodramat, który się ogląda tylko po to,żeby tydzień później już o nim nie pamiętać. Historia z potencjałem, ale wsadzona w zbyt różową ramkę, przez co mająca tyle wspólnego z prawdziwym wychowywaniem dzieci, tyle co bałwan ze słoneczną plażą. Do tego bez jakiegoś zarysowanego zakończenia, po prostu urywa się w pewnym momencie, pozostawiając widza w niedosycie. Jakby nie patrzeć, sugerować to może powstanie drugiego sezonu, jeśli jednak twórcy nadal będą chcieli iść wedle mangi, to jeśli kiedykolwiek takie coś by powstało, ja już na starcie sobie podziękuje i zadowolę się tym, co na razie zostało nam zaserwowane. Również w tym roku,bazując na popularności, jaką uzyskała ta seria po wyjściu anime, na rynek została wypuszczona także wersja aktorska, z Kenichim Matsuyamą [ Norwegian Wood] i Maną Ashidą w rolach głównych, którą planuję w najbliższym czasie obejrzeć. Ciekawe, czy jeszcze wtedy będę pamiętać cokolwiek o tym anime… Ogólnie, jeśli się poszukuje jakieś nieśpiesznej i pozytywnej historii, obejrzeć można jak najbardziej, w innych przypadkach, polecam szukać dalej.
Moja ocena: 6/10
ZWIASTUN:
Nie działa link do tego anime z głównej strony. Nie wiem czy specjalnie czy przez przypadek, ale zgłaszam usterkę ;)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za info. Postaram się to szybko naprawić. Tak to jest, jak się wszystko w pośpiechu robi:D
Usuń