czwartek, 19 stycznia 2012

Ouran High School Host Club

Każdy dług trzeba spłacić.  Dobitnie przekonuje się o tym główna bohaterka, która po stłuczeniu antycznej wazy, zmuszona jest odpracować jej równowartość w pewnym szkolnym klubie. Niby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że należą do niego sami chłopcy, a ona przecież jest dziewczyną i tu cały galimatias się zaczyna. Kolejny sztampowy romans z nieporadną życiowo dziewoją i bandą przystojnych chłopców, tylko czekających żeby jej pomóc? Nie tym razem!


Typ:serial
Ilość odcinków: 11
Czas trwania: 25 minut
Gatunek: komedia romantyczna, szkoła
Rok: 2011
Kraj: Japonia
Reżyseria: Satoshi Kan, Atsushi Sato, Hiroki Shibasaki
Scenariusz: Natsuko Ikeda
Obsada: Haruna Kawaguchi, Yusuke Yamamoto, Shunsuke Daito,
Shinpei Takagi, Manpei Takagi, Yudai Chiba, Masaya Nakamura i inni.

  
Szkoła Ouran jest placówką, o której zwykły zjadacz chleba może tylko pomarzyć.Uczęszczają do niech pociechy właścicieli największych korporacji czy związanych z czymkolwiek innym, przynoszącym spore pieniądze. Jest jednak w tym wszystkim jeden wyjątek, który nazywa się Haruhi Fujioka ( Haruna Kawaguchi). Bowiem raz na jakiś czas, do szkoły zostaje przyjęty plebejski uczeń, który osiągnął najwyższe wyniki na egzaminie i tym razem padło akurat na Haruhi, która jednak kompletnie nie chce mieć nic wspólnego z „bogatymi smarkaczami”. I właśnie poprzez poszukiwanie spokojnego miejsca, gdzie mogłaby odpocząć od nich wszystkich, natrafia na pozór nieużywaną salę muzyczną, gdzie jednak mieści się… host club. Wszystko to sprowadza się do jednego wielkiego nieporozumienia, w wyniku czego Haruhi tłucze antyczną wazę, która oczywiście kosztowała tyle, że nawet gdyby sprzedała z trzy razy swoją nerkę i z pięć razy mieszkanie, to nie byłoby jej stać na kupienie drugiej takiej. W ramach odpłacenia długu, przebrana za przedstawiciela płci brzydszej, zatrudnia się w owym klubie.
  
Jeśli ktoś w tej historii poszukuje kolejnego sztampowego romansu, gdzie główna bohaterka przebrana za chłopaka, po cichu płacze we wszystkich kątach i wzdycha do co najmniej trzech kolegów, już na starcie może szukać czegoś innego. Bowiem Ouran High School Host Club łamie konwenanse typowego shoujo. I chociaż jest pełen typowych bishnonenów wyciągniętych co z drugiej historii, to ma to tylko na celu uszczęśliwienie młodych panienek zaglądających z nudów do Host Clubu. Mamy więc typowego księcia na białym koniu- Tamakiego (Yusuke Yamamoto),który wzbudza u dziewczyn szybsze bicie serca. Chłodnego i wyrafinowanego,Kyoyę (Shunsuke Daito), który tak naprawdę sprawuje władzę w całym klubie i zajmuje się wszelkimi sprawami organizacyjnymi. Bliźniaków, Hikaru (ShinpeiTakagi) i Kaoru (Manpei Takagi),reprezentujący typ zakazanej miłości między braćmi, oraz słodkiego Honeya (Yudai Chiba) i jego wiecznie milczącego towarzysza, Moriego (Masaya Nakamura).Która dziewczyna nie zwariowałaby ze szczęścia, mając wokół siebie tylu przystojnych panów? I tym właśnie różni się Haruhi od innych bohaterek romansów. Bowiem w myśl jej nie idą żadne romanse, ani użalanie się na sobą,wręcz przeciwnie jest chyba najbardziej zaradną osobą w towarzystwie, które wszystkie sprawy bierze w swoje ręce.
Dla osób, które oglądały anime, drama będzie tylko powtórką z rozrywki. Bowiem historia została przeniesiona po raz kolejny raz na ekran z naprawdę niewielką różnicą odnoście animowanej wersji. Z tą oczywiście różnicą, że drama liczy o ponad połowę odcinków mniej, dlatego swoje odzwierciedlenie uzyskały tylko wybrane historie, niektóre znacznie skrócone. Ja osobiście byłam trochę rozczarowana wyborem reżyserów, bo zabrakło mi chociażby moich ulubionych odcinków z bolącymi zębami Honeya czy sprawą z Bossanova-kunem, jedynie co się trafiło, to moment z perypetiami w Kuroizawie, ściśnięty jednak z dwóch epizodów do jednego. Jak wspominałam, różnic między anime a dramą jest naprawdę niewiele, jednak jak w przypadku anime humorystyczne sytuacje potrafiły mnie powalić z krzesła na podłogę, to drama wywoływała u mnie zaledwie słaby uśmiech. Może dlatego, że już po prostu to widziałam? Jedyne co mnie naprawdę rozbawiło,to momenty kiedy cała ekipa próbowała uwolnić Nekozawę (Ryuusei Ryou) od lęku przed światłem.
  
Chociaż w gatunku dramy, jak byk widnieje „komedia romantyczna”, romansu tutaj jest tyle  ile kot napłakał , a nawet jeszcze dużo mniej. Tak naprawdę jest to preludium do tego, co się dzieje w dalszym ciągu zawartym w mandze. Niby był ten odcinek, gdzie oględnie widać, że Hikaru coś zaczyna czuć do Haruhi, jednak szybko zostało to zapomniane, a głębsze relacje pomiędzy Fujioką i Tamakim, w przypadku dramy mogą pozostawać tylko w wyobraźni.
Czuję się trochę wyobcowana pod tym względem, ale ja naprawdę nie lubię Yusuke Yamamoto, można nawet powiedzieć, że jestem na niego wręcz uczulona. Przeraża mnie to, co wyczynia ze swoją twarzą, a w scenach płaczu wygląda niczym kwiląca małpka w Zoo, ale jednocześnie nie potrafię sobie nikogo innego wyobrazić w tak głupkowatej roli, jaką tylko może być postać Tamakiego. Jeszcze na długo przed wyjściem dramy, zastanawiało mnie jak twórcy zamierzają wybrnąć z problemem związanym z obsadzeniem roli Honeya,(w  końcu gdzie znaleźć nastolatka, którym a wzrost i wygląd dziesięciolatka?)jednak nawet im się to udało. Chiba Yuudai pomimo swojego wieku ( 22 lata), ma nadzwyczaj słodką i niewinną twarzyczkę,przez co w efekcie nie wyglądało to wszystko tak źle. Haruna w roli Haruhi wypadła nieco blado, jednak winą tego wszystkiego była również trochę słaba konstrukcja postaci; w dramie gdzieś się zagubił ten stoicki spokój i chłodny dystans do wszystkiego.
Szczerze mówiąc, kiedy pierwszy raz usłyszałam o wersji live action OHSHC, byłam stanowczo na nie. Nie tylko dlatego, że jest to jedno z moich ulubionych anime,ale również dlatego, że Ouran jest charakterystycznym typem, którego po prostu nie da się przenieść na żywy ekran, żeby nie uniknąć zwykłego kiczu. I tak zostajemy uraczeni dziwnymi serduchami, słowami z kamienia, które przygniatają bohaterów do podłogi, bądź ściany a postaci świecą się niczym Edward stojący w słońcu,  co mimo wszystko trochę gryzie w oczy, chociaż całą historię powinno się przyjmować z mocnym przymrużeniem oka.
  
Pomimo tych wad, drama nie jest taka zła w odbiorze- ja się przynajmniej nastawiałam na coś dużo gorszego. Chociaż mnie osobiście nieco męczyło oglądanie po raz drugi tej samej fabuły, wiedziałam co się zaraz stanie i brakowało mi jakiekolwiek elementu zaskoczenia. Obejrzeć bynajmniej nie zaszkodzi, zwłaszcza osobom, które wcześniej nie miały jeszcze żadnego kontaktu z historią stworzoną przez Hatori Bisco.
Moja ocena: 6/10
ZWIASTUN:

1 komentarz: