czwartek, 19 stycznia 2012

Boys Love

Młody dziennikarz poznaje przystojnego modela i tu cały problem się zaczyna. Jest romans? Można tak powiedzieć. Trójkąt miłosny? Oczywiście. Zazdrość i konflikty? Jak najbardziej. Kiczowaty dramat? Jakżeby inaczej. A czego brakuje?Ewidentnie fabuły. 


Typ:Film
Czas trwania: 90 min
Gatunek: dramat, yaoi
Rok: 2006
Kraj: Japonia
Reżyseria: Kotaro Terauchi
Obsada: Yoshikazu Kotani, Takumi Saito, Hiroya Matsumoto.
  
Już na wstępie mogę powiedzieć, że recenzja będzie krótka, bo w przypadku tego filmu, dłuższe rozpisywanie się mija się z celem.
Początkujący dziennikarz, Mamiya Taishin ( Yoshikazu Kotani ) dostaje swoje pierwsze zlecenie. A jest nim przeprowadzenie wywiadu z nastoletnim top modelem- Noeru ( Takumi Saito). Z początku wszystkie idzie całkiem sprawnie, rozmowa w miarę się klei- do czasu, kiedy Mamiya udaje się do łazienki, a za nim… Noeru. Niby mogłoby nie być w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że chłopak bezpruderyjnie zaczyna się do niego dobierać, co kończy się tym, że dziennikarz ucieka stamtąd jak oparzony. I chociaż przekazał przeprowadzenie wywiadu komuś innego, to nie było jego ostatnie spotkanie z Noeru. Okazuje się, że chłopak nakłamał w swojej agencji, że Mamiya go obraził i teraz ma przyjść osobiście do jego domu, żeby go przeprosić. Taishin, udaje się tam, by mu wygarnąć co o nim myśli, jednak ta rozmowa kończy się tym, że się… zaprzyjaźniają.
Być może jestem już na tyle odmóżdżona, że nie potrafiło do mnie dotrzeć „przesłanie” tego filmu, co za tym idzie, w żaden sposób nie zamierzam podzielać zachwytów innych nad tą produkcją. Boys Love to tak naprawdę film o niczym. Romansem bym do końca tego nie nazwała, nawet jeśli w założeniu tak miało być; bohaterowie utknęli gdzieś pomiędzy zwykłą znajomością, a przyjaźnią, chociaż Chidori (Hiroya Matsumoto), najlepszy przyjaciel Noeru widział to całkiem inaczej, przez co cały czas się tylko pienił o wszystko, bo oczywiście był w nim skrycie zakochany ( jak się ogląda takie filmy to potem można odnieść wrażenie, że w Japonii co drugi facet to gej).  Nie mogło również zabraknąć w tym wszystkim tradycyjnego dramatu, który w tym przypadku, wyglądał jak z choinki ściągnięty.Niedotrzymanie słowa przez przyjaciela z dzieciństwa doprowadziło do tego, że Noeru aktualnie sypia na prawo i lewo, z dwukrotnie starszymi mężczyznami, a swoje emocje wylewa na pokraczne rysunki. Znalazł się również czas na gwałt, a nawet na śmierć… Co do yaoi- owszem było kilka „ostrzejszych” scen, jednak przeszły one gdzieś bokiem.
  
Końcówka kompletnie mnie zdemotywowała i to do tego stopnia, że przez całe napisy końcowe, moja jedyna myśl to „Ale że o co chodzi?”. Przez kilka lat żyłam w przekonaniu, że nie może być nic gorszego pod względem zakończenia, aniżeli amerykański Ocean Strachu, ale teraz Boys Love zajmuje zaszczytne miejsce na piedestale. To wyglądało tak, jakby ktoś wcisnął w ręce kamerę amatorowi i kazał zrobić film, a scenarzysta najwyraźniej odwalił swoje zadanie na kolanie w czasie przerwy na obiad. Mnie tylko pozostaje się głowić, dlaczego ten film jest uważany za jeden z najlepszych w swoim gatunku.
Moja ocena: 3/10
ZWIASTUN:

1 komentarz:

  1. A mi się film podobał. To znaczy widzę te wszystkie jego niedoskonałości oraz taki gejowski dramatyzm, pewną naiwność związaną z miłością. Ale poza tym wszystkim jest niesamowita atmosfera, to wszystko co może wydawać się niczym, co zostało niedopowiedziane. I te niedopowiedzenia robią w tym obrazie na mnie wrażenia. Chyba muszę napisać recenzję;)Choć oglądałam, już dość dawno temu ten film.
    I jeszcze jedno, muzyka mnie po prostu zmiotła.

    Nie jesteś jednak osamotniona ,wielu osobom BL zupełnie nie leży.

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń