poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Material Queen

Miłość potrafi być zgubna. A już zwłaszcza miłość do pieniędzy. Kobieta, która ponad wszystko kocha to co luksusowe i koniecznie drogie, oraz młody, utalentowany skrzypek bez grosza przy duszy. Czy tę dwójkę jest w stanie połączyć cokolwiek innego niż właśnie… miłość?



Typ: drama
Ilość odcinków: 22
Czas trwania: 90 minut
Gatunek: dramat, romans
Rok: 2011
Kraj: Tajwan
Reżyseria: Chen Hui Ling
Scenariusz: Zeng Yong Ting, Wu Zhi Wei, Huang Ji Rou
Obsada:  Hung Lynn, Wu Vaness , Chan Daniel,
 Chiang Jessie, Lin Mei Xiu  i inni.

 Na małą Lin Chu Man [ Hung Lynn] zostaje rzucona klątwa, że nigdy nie będzie mogła wypowiedzieć słów „kocham cię”, jeśli nie będzie tego naprawdę czuła w głębi serca. Teraz ma dwadzieścia osiem lat i ponad wszystko kocha to co drogie i luksusowe. Aby żyć ponad stan, uwodzi bogatych mężczyzn, którzy spełniają wszystkie jej zachcianki. Gdy przebywa w Paryżu, spotyka Wiliama Normana. Jego olbrzymi majątek sprawia, że szybko zapomina o swoim obecnym chłopaku dyrektorze Dongu [Fan Gui Meng], który raczej nie jest z tego zadowolony, ale Chu Man niespecjalnie zwraca na to uwagę. Kłopoty się zaczynają, gdy okazuje się, że bogaty Wiliam Norman to tak naprawdę Cai Jia Hao [ Wu Vaness]- student z wymiany, na dodatek bez grosza bez duszy, co skutkuje tym, że Chu Mam od razu z nim zrywa. Kiedy jednak wraca na Tajwan, okazuje się, że straciła pracę na rzecz swojej młodszej koleżanki Sashy [Chen Ting Ni], a były chłopak wyrzuca ją z mieszkania. Chu Man z braku laku ląduje na pewnym targowisku, gdzie ponownie spotyka … Cai Jia Hao. Jego również dotknęła zemsta dyrektora Donga- doniósł on bowiem na uczelni, że Jia Hao pracował dorywczo, co jest wbrew regulaminowi, więc w efekcie został on wyrzucony ze studiów. I pomimo tego, jak Chu Man potraktowała go w Paryżu, ciągle jest w niej zakochany. Jednak ona już kolejny cel do swojego ataku- pewnego bogatego dewelopera- Yai Kai Minga [ Chan Daniel], a biedny Jia Hao ma jej pomóc go zdobyć. 
Mimo tego, że  udaje jej się zdobyć swój cel, przekonuje się, że pomimo wszelkich luksusów, wcale nie jest szczęśliwa. Uświadamia sobie również, że tak naprawdę kocha Cai Jia Hao. Próbuje mu nawet zorganizować spotkanie z jego idolem- znanym skrzypkiem Eugene. Gdy jednak Jia Hao spotyka ich razem w hotelu, opacznie odbiera całą tą sytuację. Tymczasem pojawia się anonimowy darczyńca, który gotowy jest zafundować Jia Hao dalszą naukę w Paryżu. Ten ciągle uniesiony gniewem po tym co zobaczył w hotelu, postanawia przyjąć ofertę. Mijają dwa lata. W tym czasie role bohaterów zmieniają się o 360 stopni. Kariera Lin Chu Man jest na medialnym dnie, a ona sama ledwo wiąże koniec z końcem. Tymczasem Cai Jia Hao powraca na Tajwan jako uznany na całym świecie skrzypek- Justin. Pomimo upływu czasu, jego dawne urazy do byłej ukochanej ani trochę nie zniknęły, wręcz wydaje się, że nienawidzi ją z całego serca. Jednak jego gniew stopniowo topnieje, gdy na horyzoncie pojawia się kolejny bogaty pretendent do serca Chu Man.
 Od prawie roku czasu, odkąd oglądam azjatyckie dramy, w końcu doczekałam się charyzmatycznej kobiecej roli, jaką niewątpliwie jest Chu Man. Porzucona przez matkę w dzieciństwie, wyrasta na stanowczą kobietę, która wyraźnie wie czego chce i uparcie do tego dąży, nawet jeśli ma to być droga po trupach. Przy tym nie jest  wielką altruistką, która chce pomóc wszystkim na około, wręcz przeciwnie, to egoistka, dla której liczą się jej własne dobra i duża ilość zer na koncie. I praktycznie w ogóle nie płacze, ani nie przechodzi przez wewnętrzne żale nad swoim marnym losem. Chu Man jest też postacią, która najbardziej zmienia się przez całą dramę. Gdy przebywa pewien czas na targowisku z Jia Hao, uświadamia sobie powoli, że pieniądze nie są najważniejszą wartością w życiu i wcale nie sprawiają, że jest szczęśliwa. Zaś jeśli chodzi o Jia Hao… to takie lelum polelum z niego było. Ten to z kolei lubił się użalać nad tym, że jest biedny i zamiast walczyć, by coś w swoim życiu zmienić, lub zdobyć kobietę, którą kocha, wolał się usunąć w cień, jak zwykły tchórz. A kiedy wrócił z Paryża, zachowywał się jeszcze gorzej. Ta jego sztuczna nienawiść i usiłowanie pogrążania jest na każdym kroku było po prostu żałosnym i dziecinnym zachowaniem. 
 Aż się miało ochotę mocno go trzepnąć, albo ochrzanić, żeby przestał się mazać.  Jeśli chodzi o tą drugą dla Jia Hao, jest nią jego najlepsza przyjaciółka, Yi Xian [ Chiang Jessie], która od wczesnego dzieciństwa się nim opiekuje. Jak łatwo się domyślić, jest w nim tak ślepo zakochana, że nie chce widzieć tego, że Jia Hao nic do niej nie czuje. Jak zazwyczaj nie przepadam za postaciami tych drugich, to akurat Yi Xian polubiłam. Może początkowo zachowywała się trochę głupio, ale w końcowych odcinkach zdążyła się zrekompensować. W przypadku Chu Man, jest aż trzech „tych drugich”. Pierwszym z nich jest dyrektor Dong, z którym przebywa w Paryżu, kiedy poznaje Jia Hao.  Może i to było egoistyczne z jej strony, gdy porzuciła go dla „Wiliama”, ale z drugiej strony niespecjalnie się jej dziwię. Dong może i kupował jej wszystko, co chciała, ale traktował ją jedynie jako ładny dodatek do swojej osoby, a Chu Man podświadomie brakowało jakieś bliższej więzi. Później pojawia się wspomniany już powyżej Yai Kai Ming, który również spełniał wszystkie jej zachcianki, ale przy tym również coś do niej czuł. Przez to, co wyczyniał po incydencie w hotelu,  odbieram go wyłącznie jako faceta zadufanego w sobie, któremu się wydaje, że skoro jest bogaty, to wszystko mu wolno. 
Trzecim jest Geng Tucky [Gu Bao Ming], który równie dobrze mógłby być jej dziadkiem- dzieliło ich czterdzieści siedem lat różnicy! Nie chce jednak z Chu Man zostać z miłości czy innych wyższych celów; po prostu chce zapełnić dziurę po swojej zmarłej żonie. Tak naprawdę najbardziej polubiłam postacie trzecioplanowe; siostrę Jia Hao- Jia Hui [ Lin Mei Xiu], która cały czas wspierała swojego młodszego braciszka i kibicowała jego związkowi z Chu Man  i najlepszego przyjaciela Camerona [Zhang Huai Qiu ], który studiował razem z nim w Paryżu [ tyle, że reżyserię]. No i oczywiście Petera [Na Wei Xun], który był menagerem Chu Man a przy tym jej najlepszym przyjacielem, który trwał przy niej w każdym momencie jej życia.
Wcześniej miałam okazję widzieć Vanessa Wu, Lindę Liu i Mei Xiu Li w innej dramie- Autumn’s Concerto, chociaż jeśli mam być szczera, to kompletnie nie pamiętam, w jaką rolę wcielała się tam Mei Xiu li. Linda Liu tym razem zagrała matkę głównej bohaterki i wydaje mi się, że chyba wciąż jest trochę za młoda, by grać rolę matki, które mają prawie trzydziestoletnie dzieci. Vaness Wu nie podobał mi się aż tak bardzo jak w poprzedniej dramie, ale wydaje mi się, że przyczyną jest tego po prostu to, że trafiła mu się do zagrania taka rozlazła kluska, ale podziwiam go, że specjalnie na potrzeby dramy, opanował grę na skrzypcach. W Lynn Hung denerwował mnie jej głos- momentami strasznie skrzeczała.Najbardziej jednak  ze wszystkich podobał mi się Na Wei Xun, jego gesty, mimika, no prostu idealnie wcielił się w rolę zmanierowanego Petera, po którym do końca nie było wiadomo, czy woli chłopców, czy dziewczynki.
Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to już na pierwszy rzut oka widać, że na produkcję wyłożono niemałe ujęcia. Piękne ujęcia miasta [ w szczególności Paryża], luksusowe pomieszczenia, wypełnione z góry na dół z przepychem czy to drogie samochody, to nieliczne z wielu rzeczy, które będą chłonąć nasze oczy podczas seansu. Sama Chu Man, ale i nie tylko, nosi na sobie wyłącznie markowe ubrania i biżuterię. Do zaprojektowania kostiumów, których możemy oglądać całą masę, zatrudniono specjalnie znaną amerykańską projektantkę- Patricię Field [ zaliczyła nawet epizod w jednym z odcinków], która projektowała stroje chociażby na potrzeby takich amerykańskich filmów, jak Diabeł ubiera się u Prady, czy Wyznania Zakupocholiczki. Soundtrack może nie jest jakoś specjalnie rozbudowany, ale na uwagę na pewno zasługuje piosenka z openingu- Is this All,  która powstała przy udziale Ryana Teddera z zespołu One Republic, a śpiewana jest przez odtwórcę głównej roli, Vanessa. Mnie się osobiście ona strasznie podobała, zresztą jak wykonanie samego openingu. Na uwagę zasługuje jeszcze chociażby utwór pochodzący z endingu- Yi Bai Wan Zhong Qing Wen, śpiewany przez Rachel Liang
Po Material Queen sięgnęłam wyłącznie z tego powodu, że jest to najnowsza produkcja pani reżyser, która stała za stworzeniem innej, świetnej tajwańskiej dramy, jaką jest Autumn’sConcerto. Każdy kto oglądał tą wcześniejszą pozycję, wie, że postawiła ona wysoką poprzeczkę dla innych tajwańskich romansów. Dramie Material Queen niestety nie udało się przeskoczyć tej poprzeczki i najwyraźniej próbowała przejść gdzieś bokiem, co niestety nie wyszło na dobre. Owszem pierwsze odcinki są naprawdę dobre, pełne ciekawych wątków i był nawet okres, kiedy wierzyłam, że to będzie jeszcze coś lepszego. Ale im dalej w las, tym fabuła coraz bardziej leciała na łeb, na szyję i w efekcie sama sobie przywaliła w nos. Zaczęły się dziać takie cuda i dziwy, że szkoda słów,  wprowadzono zbyt dużo zapychaczy, przez co zrobił się taki bałagan, że sama się dziwię, że udało im się jakoś to uporządkować. Ale przy zakończeniu to już kompletnie scenarzyści polecieli w kosmos, aż mi się naprawdę nie chciało wierzyć, że to tak na serio. Najbardziej zastanawiało mnie to, że Justin jak na niezwykle zapracowanego skrzypka, miał mnóstwo czasu, by latać za Chu Man po całym mieście, albo siedzieć trzy dni pod rząd w szpitalnej poczekalni. Chyba znów liczyłam na zbyt dużo i w efekcie przez spore niedociągnięcia, zawiodłam się, ale z drugiej strony nie aż na tyle, aby uważać tą dramę za złą. Może i ostatnie odcinki były koszmarnie nudne i nieubłagalnie wyczekiwałam, aż w końcu dobrnę do końca, to nie żałuję czasu poświęconego na obejrzenie i jestem wdzięczna twórcom za taką charyzmatyczną bohaterkę, jaką była Chu Man- oby więcej takich.
Moja ocena: 6+/10
ZWIASTUN:

9 komentarzy:

  1. Twoja recenzja ani trochę nie zachęciła mnie do obejrzenia. Kurczę, brzmi to może jak zarzut, ale nic bardziej mylnego. Co prawda, oglądałam już dwa epizody, ale po prostu czuję, że to nie drama dla mnie. Podobnie jak w Twoim przypadku, zachęcił mnie Vaness Wu, ale nawet on nie sprawił, że całość nabrała jako takiego kształtu. Może w moim przypadku chodzi o fabułę? Ta wybitnie mi się nie spodobała, niestety.
    Tak sobie patrzę na to ile pracy włożono w całą tę dramę i dochodzę do wniosku, że chyba jest leciutko przesadzona. Tyle sław ściągnięto specjalnie do nagrania piosenki oraz zaprojektowania strojów, a w moim odczucia w ogóle nic się nie zmieniło - również dobrze mogliby to zrobić moi sąsiedzi, którzy swój gust artystyczny mają chyba w poważaniu.
    Najbardziej rozśmieszyło mnie to, że Vaness jest niższy od aktorki, która wcieliła się w główną rolę. Patrzyłam sobie na youtubie fanowskie widea i mało co ze śmiechu nie pękłam. Kilka centymetrów robi jednak różnicę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dokładnie, ja też ciągle zwracałam na to uwagę, że ona jest wyższa od niego [ miałam o tym wspomnieć w recenzji, a jakoś zapomniałam O.O]. Co wychodzi na to, że to musi być kawał baby, bo Vaness raczej do niskich nie należy.

      Dla mnie fabuła aż tak tragiczna nie była. Na początku może było tak sobie, potem wręcz wyśmienicie, a na koniec poleciało z trzaskiem w dół, to jednak widziałam już nudniejsze dramy, więc jestem w stanie znieść wiele.

      O tak, kasy w tę dramę włożono sporo, ale najwyraźniej za mało dali scenarzyście i spieprzył robotę.

      Usuń
  2. Nie słyszałam o tej dramie wcześniej, tak więc dzięki za recenzję przynajmniej wiem o czym jest. Niestety z tą nierównością fabuly i akcji w dramach to ogólnoazjatycki problem. Chyba wielu tytułom by wyszło na dobre aby serie były zdecydowanie krótsze. Ale widocznie widzowie takie lubią i nie przestają oglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, ta plaga dotyka w szczególności dramy koreańskie i tajwańskie, które po prostu są zbyt długie. Jeśli zaś chodzi o japońskie, to z kolei czasem jak są ciekawe, to wydają mi się zbyt krótkiexD Nie można mi dogodzić.

      Usuń
  3. Mam tę dramę na swojej liście „Muszę obejrzeć”. Jednak zrealizowanie jej muszę odłożyć na nie tak daleką przyszłość. Opis mi się spodobał, twoja recenzja też i nadal mam ochotę to obejrzeć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo, że drama nie jest nie wiadomo jak rewelacyjna, to obejrzeć można;)

      Usuń
  4. Poważnie zobaczyłaś 22 odcinki po 90 minut? Chyba zacznę Cię nazywać jakimś mistrzem. XDD
    ~*~
    Imiona w dramach tajwańskich/koreańskich mnie powalają. XD Wtedy zaczynam myśleć, że rodzice chcąc dowalić otaku, kiedy mówią: "ching chang chong" mają poniekąd rację. XD
    Niestety, istotnym problemem w tego typu produkcjach zawsze są postaci. Te główne albo mają zniszczone dzieciństwo, albo ich wykreowanie jest godne pożałowania. Jeśli zaś te są w porządku, to drugoplanowe leżą i kwiczą. > <
    ~*~
    Dość ciekawe, ale ... nie dla mnie. Nie mam siły na oglądanie zmagań "ostrej kobiety" z odnajdywaniem swojej miłości. W ogóle, nie dla mnie tak długie odcinki, bo czasem po 20 minutach usiedzieć nie mogę. XD

    ~ pozdrawiam cieplutko. :3
    midori-kokoro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz słyszę o tej dramie i jakoś poczułam się zniechęcona. :O Szczególnie jeśli główna postać męska to pantofelek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyraźniej scenarzyści stwierdzili, że dwie charyzmatyczne postaci koło siebie, to za dużo i zrobili z niego taką sierotę- w końcu przeciwieństwa się przyciągają, prawda?^^

      Usuń