Przeprowadzka

Ponieważ ostatnimi czasy, dodawanie postów na Onecie, to jak walka z wiatrakami, a ja nie mam czasu ani chęci, żeby się w Don Kichota bawić, spakowałam zabawki i przeprowadziłam się na blogspot. Ja już naprawdę nie mam siły do Onetu, a szkoda mi moich nerwów i włosów na głowie.

A ponieważ wordpress to dla mnie dalej zaawansowana chińszczyzna, to trafiło na blogspot, który się wydaje być bardziej zrozumiały, wciąż jednak jestem w trakcie rozkładania na czynniki pierwsze.

 Stąd blog na razie wygląda jak sto nieszczęść, ale nawet jeśli wiem, jak to pozmieniać w ustawieniach, to nie mam żadnego fajnego pomysłu na kompozycję. Jak mnie najdzie natchnienie to z pewnością zmienię, jak na razie musimy się wspólnie zadowolić tym, co jest.

Denerwuje mnie tylko to, że blogspot robi mi się jakieś hocki klocki z czcionką; raz jest mała, raz duża- nie chce mi się  z tym męczyć, bo głowa mnie  już od tego boli.

Wszystkie recenzje, jakie były na bideo zostały już przeniesione, więc problemu z czytaniem być nie powinno^^

No i zmuszona byłam niestety zmienić adres bloga [ i to na taki, którego sama nie jestem w stanie zapamiętać >.<]. Jeśli mnie translatory nie kłamią, to Ajia no eiga na polski znaczy mniej więcej "azjatyckie filmy", ale ja bym zbytnio tym translatorom nie wierzyła. Ale jako, że wen twórczy ostatnio mnie opuścił, moje bideo już ktoś na blogspocie zaklepał, to przyciśnięta pod murem, wymyśliłam coś tak głupiego.

Pierwszy artykuł już niby napisałam, zajęło mi to gdzieś z dziesięć godzin, ale im bardziej się w niego zagłębiam, tym bardziej idiotyczny mi się wydaje... i jak tu nie zwariować.

W każdym bądź razie, na weekend wyczekujcie raczej recenzji.